Alkohol
Komentarze: 0
Picie alkocholu jest jak powolna śmierć. Wiem, bo przerobiłam w życiu ten temat. Ja, która miała przykład w dziadku, który pół mojego życia pił. Obiecywałam sobie, że ja nigdy w życiu nie otrę się o alkoholizm. A jednak przyszedł w życiu taki moment. Miałam problemy z długami, moje małżeństwo się zawaliło, mój kolejny związek też legł w gruzach. Zaczęłam pić, żeby poprawić sobie nastrój. Potem żeby być bardziej odważna w kontaktach z innymi. Zaczęło się normalnie, piwko czy dwa, potem to przestało działać. Sięgnęłam po wódkę. Piłam i objadałam się na przemiennie. Czułam się okropnie na drugi dzień dręczona gigantycznym kacem i wyrzutami sumienia. Z początku nikt tego nie zauważał, ludzie i rodzina po prostu myśleli, że mam taki dobry humor i jestem taka wyluzowana. Potem zaczęli zauważać, że coś jest nie tak. Ja oczywiście uparcie zaprzeczałam jako bym miała jakiś problem. "Coś ty?! Oszalałeś? Wydaje Ci się", "Wszystko jest pod kontrolom" - Ehe akurat! Piłam coraz więcej , raz po raz obiecując sobie, że to był ostatni raz! Na prawdę szczerze chciałam podjąć taką decyzję ale wystarczył jeden mały bodziec, drobna sprzeczka, spięcie albo chęć pasowania do towarzystwa, żebym jednak po procenty sięgnęła!!! To, że piłam dawało mi tylko ułudę, chwilę radości i rozluźnienia, ale w żadnym wypadku nie rozwiązywało moich problemów ani nie zmieniało jakości mojego życia na lepsze. Czułam nienawiść do samej siebie, no chyba że sięgałam akurat po alkohol- wtedy czułam chwilową ulgę...
Miałam wtedy niby odwagę robić i mówić rzeczy, których na trzeźwo bym nie potrafiła. Często żałowałam swoich słów i zachowania, ale czasu cofnąć nie mogłam. Działałam na siebie autodestrukcyjnie...chociaż usilnie wmawiałam sobie, że to nic...że mogę z tym skończyć kiedy tylko będę chciała. Czułam się w tym cholernie samotna. Wstyd było mi się przyznać do problemu z piciem a jeszcze bardziej było mi wstyd, że to w ogóle mnie dotyczy.
Pewnego dnia spojrzałam na swoje życie...zobaczyłam jak wiele relacji i czasu zmarnowałam w imię alkoholu. Jak wiele fragmentów z mojego życia jest wyciętych, zastopowanych i zamglonych przez picie. Jak dużo już przegapiłam ? Jak wiele głupot popełniłam i nawet ich nie pamiętam? Ile cennych chwil umknęło mi na zatapianiu się w procentach ? A moje dzieci? Co z nimi będzie jeśli stoczę się na samo dno?! Podjęłam wyzwanie. " NIE PIJ BŁAGAM, ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ". Było ciężko, ten czas był utkany z niepewności, wzlotów i upadków.
Pojechałam z dziećmi w odwiedziny do wujka i cioci. Chodząc za córką trafiłam na półkę z książkami mojej cioci. Po pierwszych słowach zapragnęłam ją przeczytać. Pożyczyłam i otworzyłam oczy na wszystko co działo się w moim życiu. Zrozumiałam, czemu piłam, po co i jak to mogło się skończyć. To było jak przebudzenie. Z dnia na dzień odstawiłam to, co tak mnie niszczyło. Zaczęłam się zmieniać, ćwiczyć umysł i pozytywne myślenie. Nie mogę już cofnąć czasu i tego co się zdarzyło. Wybaczyłam sobie i wiem, że nigdy do tego nie wrócę. Jestem silna, z dnia na dzień coraz silniejsza. Mogło to się skończyć bardzo źle. Mogło się skończyć chorobą i śmiercią. Mogli mi odebrać dzieci! Mogłam zniszczyć im życie! Ktoś może mnie potępiać ale nie wstydzę się o tym mówić bo wiem, że pozornie normalni ludzie, szczęśliwi i spełnieni mogą borykać się z tym samym problemem! To nie jest tak, że alkoholikiem może być tylko przysłowiowy menel z pod sklepu. To mogą być normalni ludzie, których mijamy na ulicy. Głowy rodziny, matki, ojcowie i szefowie. Każdy! Wystarczy kieliszek wina do co wieczornej kolacji , żeby uzależnić się od alkoholu! Mówię to, żebyście mogli się obudzić i przyjżeć uczciwie własnemu życiu! Byłam tam i wiem jak to jest. Wiem jak to niszczy życie i wszystko dookoła. Wiem jak zniekształca rzeczywistość. Mówię o tym głośno bo po przeżyłam i wyszłam na prostą!
Gdyby ktoś potrzebował tytułów książek proszę pisać w komentarzach. Podziele się tym co wiem, co mi pomogło.
Pozdrawiam Cieplutko ;*
A.
Dodaj komentarz