paź 28 2019

Odpuszczam


Komentarze: 0

Kiedyś podczas medytacji zauwżyłam, że w nieznośny spodób próbuję za wszelką cenę kontrolować myśli. Zdałam sobie sprawę, że medytacja nie może być udana jeśli ja cały czas próbuje mieć wszystko pod kontrolą. Ćwiczyłam dzień po dniu odpuszczać, uwalniać się od więzienia w mojej głowie i w końcu kiedy na reszcie dałam się zupełnie ponieść poczułam prawdziwą moc, jaką niesie za sobą sztuka medytacji. I teraz najważniejsze, przeniosłam to odpuszczenie w życie. Kiedyś w każdej dziecinie mojego życia próbowałam mieć kontrolę. Nad planem dnia, nad każdą jego minutą, nad każdą spożytą kalorią, nad każdą wydaną złotówką, nad tym dokładnie co i o której ma się wydarzyć. Ale to nie był ład i porządek, to był jeden wielki chaos! Bo co się działo, kiedy coś poszło nie tak?! FRUSTRACJA! GNIEW! KONIEC ŚWIATA! Jak ja to teraz nadrobię? Na słowa : "zmiana planów' dostawałam gęsiej skórki. Absolutnie wykluczone! Wiecie skąd to się bierze ? Oczywiście ze STRACHU. To tak jak z moim ostatnim zakończonym związkiem. Zostałam na lodzie, sama ze sobą i ze swoją ciążą. Jak się czułam na tą zmianę? Jak ktoś, kto szedł po pewnym grucie i nagle okazało się, że to tak na prawdę przepaść, która ściąga mnie na sam dół skąd nie ma żadnego wyjścia, przejścia..ani jednego, małego, mglistego światełka. To, co wydawało mi się, że jest pod kontrolą w jednej chwili rozpadło się na milion małych kawałków. Ja znalazłam się w czarnej dziurze i przez wiele tygodni nie miałam ochoty w ogólę się z niej wygrzebać. Aż wzięłam się w garść. Aż w końcu odpuściłam kontrolę. Powiedziałam sobie tak: "Co ma być to będzie, pozwolę się poprowadzić. Być może właśnie tak miało się stać". I właściwie teraz myślę, że te słowa są zupełną prawdą. Gdyby nie ten dotkliwy kop w tyłek, to nigdy nie wyrwałabym się z moich iluzji? Po co chcieć mieć władzę nad wszystkim? Nie jestem Bogiem..Bóg powołał mnie do życia tu i teraz więc gdzieś leży cel mojej ziemskiej wędrówki. Zapewne On wie lepiej, czego mi brak, czego potrzebuje i gdzie mam iść. Czasami los podrzuca nam lepsze z perspektywy czasu rozwiązania, na które sami moglibyśmy nigdy nie wpaść. Przekonałam się, że kiedy odpuszczam to nagle wszystko łączy się w logiczną całość. Coś musiało się stać i coś musiało się zmienić, żeby coś innego mogło się wydarzyć. Coś musiało się skończyć, żeby coś innego mogło się zacząć. Jedno bez drugiego nie istnieje i chociaż czułam żal i rozpacz to teraz myślę, że lepiej być nie mogło. W przeciwnym wypadku wiecznie żyłabym tylko połową życia, nigdy do końca nie byłabym sobą, nigdy nie pokochałabym siebie. Gdyby ta iluzja nie rozpadła się w taki sposób to może po czasie rozpadłaby się w gorszym wydaniu ? 

Odpuszczam, pozwalam sobie płynąc z prądem tam gdzie mnie niesie i czuję się wolna! Na prawdę wolna! Z miłością i zaufaniem patrzę w przyszłość. Jestem bezpieczna, nie muszę wszystkiego kontrolować bo wiem, że to i tak nie możliwe. Zawsze może się coś zmienić i wydarzyć bez względu na to, jak bardzo będę chciała tego uniknąć. Przyjmuję to, co dostaje od losu wierząc, że jest w tym wyższy cel. Ufam. Kocham. Oddycham.

 

A.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz