Archiwum październik 2019, strona 1


paź 26 2019 Krótkie przemyślenia
Komentarze (0)

Czasami wydawało mi się, że wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Dlaczego innym się udawało tylko dla mnie szczęścia zabrakło ? Długo zadawałam sobie takie pytania. Szukałam winy wszędzie. W ludziach, w świecie, w rządzie , szukałam też winy w Bogu. Po prostu jeden wielki życiowy pech. Wcześniej nie przyszło mi do głowy, że może tak na prawdę problem tkwi we mnie samej. To było gdzieś ukryte bardzo głęboko we mnie. To ja przez te wszystkie lata stawiałam sobie bariery i budowałam solidne mury, które nie chciały przepuszczać nawet odrobiny światła do mojego życia. Jeżeli już coś udawało mi się zbudować, to po jakimś czasie to i tak waliło się jak domki z kart. Dlaczego? Dlatego, że to wszystko było tylko iluzją, którą wokół siebie tworzyłam. To było kłamstwo, a kłamstwo zawszemusi się rozpaść. Ja musiałam dostawać kopa od życia, aby w końcu z tych wszystkich zawijasów odnaleźć na prawdę siebie. Wcześniej gryzłam, drapałam i tupałam nogami na wszystko i wszystkich. Wolałam stawiać się w roli ofiary..biednej małej bezbronnej dziewczynki, której przeznaczeniem jest samotność i ból póki ktoś mnie z tej odchłani nie wyciągnie. Dlaczego liczyłam na innych? Oj..brak mi było wiary w siebie, w swoje możliwości. Wtedy do głowy mi nie przyszło, że mogę być dyrektorem swojego życia, że mogę je dowolnie układać i pomagać szczęściu jeśli tylko zechce. Teraz widzę, że dobra energia którą wysyłamy w świat po prostu do nas wraca. Kiedyś miałam dokładnie to, o co prosiłam chociaż to była ostatnia rzecz o jakiej pomyślałam. Jeżeli wiecznie wmawiałam sobie, że życie jest do dupy, że jest niesprawiedlliwie no to ono faktycznie takie było. Dlaczego? Bo jak dostrzegać to co się ma jeśli mówi się sobie, że nie ma się nic ? Jak spotkać prawdziwą miłość, jeśli nie umiem jej dać sobie i nie dostrzegam jej w innych? Niewykonalne. 

Jeżeli jednak odrwócić kubeczek i spojrzeć na prawdę dookoła siebie, okazuje się, że mamy więcej niż potrafimy to docenić. Nie widzimy tego, bo wydaję się nam to oczywiste. Przecież to normalne, że rano jemy śniadanie a wieczorem kładziemy się spać we własnym łóżku, czyż nie? No nie. Są ludzie, którzy tego nie mają. Być może mają co innego. Ci którzy wydają nam się biedni materialnie mogą mieć przecież bardzo bogate życie duchowe. 

Są pewne bardzo ważne pytania, które trzeba sobie zadać w życiu. 

-Kim na prawdę jestem?

-Dokąd zmierzam?

-Czego chcę? 

hmm... każdy odpowiada za siebie. Ale podejrzewam, że na pytanie trzecie odpowiedź brzmi zwykle podobnie, nawet jeśli zapisana jest pod różnymi postaciami. Bo ta prosta, banalna odpowiedź, to chcę być szczęśliwym! :)

I tu zaczyna się prawdziwa droga. Tylko ty możesz tego dokonać :)

 

A.

paź 25 2019 Schematy
Komentarze (0)

Czy zauważyliście jak czasem schemat wchodzi w życie i boimy się cokolwiek zmieniać? Powiedzmy, że postanawiamy uprawiać sport (co oczywiście jest bardzo dobre pod warunkiem, że nie staję się przymusem). No właśnie i w pewnym momencie jest tak, że wywieramy na siebie presję. My nie tyle chcemy zrobić trening co MUSIMY go zrobić. Gorączkowo szukamy czasu!!!! Jeżeli coś nam znienacka wyskoczy to wściekamy się, że nie możemy zrobić tego, co zaplanowaliśmy sobie skrzętnie wcześniej! I albo wpadamy w złość albo za wszelką cenę szukamy momentu zaniedbując inne sprawy. Dlaczego tak jest? A no bo wymyślamy sobie, że ten jeden element daje nam iluzje poczucia bezpieczeństwa. Może uznaliśmy, że jeśli jednego dnia odpuścimy to efekty znikną albo co gorsza zmienimy się w pączki?! Wiem, co mówię. Ja tak miałam. Wykorzystywałam każdy możliwy moment, żeby tylko zrobić trening bo tak bardzo bałam się przytyć. Wpałam w rutynę! Robiłam z tego przymus. Nie obchodziły mnie ważne artykuły na temat tego, że ciało potrzebuje regeneracji, że to przynosi lepsze efekty. Nie i już! Starałam się tego po prostu nie zauważać. To się stało centrum mojego wszechświata. Wkurzałam się na siebie, wkurzałam się na innych a oni na mnie. Nie można było się ze mną spotkać , no bo trening ważniejszy. Swoje obowiązki wykonywałam od niechcenia. Po prostu za wszelką cenę chciałam mieć wszystko pod kontrolą.

Teraz mam w sobie równowagę. Teraz ćwiczę bo CHCĘ, bo lubię, bo to jest przyjemne, bo to taka chwila dla mnie. Po prostu cieszę się tym. Bez przymusu, bez stwierdzenia MUSZE! 

Podałam przykład treningowy ale to może być cokolwiek innego. To może być rytualne wypicie kawy punkt 9.00. To może być czytanie książki w wyznaczonych godzinach. To może być oglądanie serialu, którego odcinka nie możemy przepuścić...To może być na prawdę wszystko. Chodzi o taki stan, w którym my MUSIMY inaczej bierze nas złość i rozczarowanie, że czegoś w ciągu dnia zabrakło. Czy coś takiego na prawdę daje poczucie bezpieczeństwa? Dobre samopoczucie? A no nie!!! Nie i nie i nie :)! To rodzi frustrację! Gniew, złość i same negatywne emocje. To jest kolejny przykład fałszywych kodów podświadomości. Kod, który mówi mniej więcej tak: "Nie wolno mi niczego zmieniać! Za wszelką cenę chce wykonywać zadania, które sobie narzuciłam/narzuciłem. Zmiany to zło, to tracenie gruntu pod nogami"! - Wiesz jak to się u mnie nie raz kończyło? Nie spałam do późnych godzin nocnych byle tylko nadrobić to, czego mi się nie udało w ciągu dnia. Chodziłam zmęczona, nie wyspana i nie zdolna do wyzwań życia codziennego. Brzmi znajomo? Jeśli coś budzi Twoją złość , bo zabrakło tego w rozkładzie to znaczy, że trzymasz się schematów. I to nie z miłości do czegoś tylko ze strachu przed nieznanym ...Jaki jest więc zatem prawidłowy kod ? Powinien brzmieć mniej więcej tak: "Jestem Wolnym człowiekiem. Mogę dowolnie zmieniać moje życie i plany. Zmiany są potrzebne. Jestem spokojna i daję sobie czas". I jeśli wbijemy to sobie do głowy to przymus zamieni się w pasję albo po prostu w przyjemność. Przecież nie lubimy kiedy coś lub ktoś wywiera na nas presję, prawda? Więc czemu mielibyśmy robić to samym sobie ? Jeśli chcemy czuć się bezpiecznie to powtórzę po raz kolejny..KOCHAJMY SAMYCH SIEBIE! Znajdźmy źródło tego strachu, tego lęku który nas na codzień obezwładnia. To jest bardzo ciężka droga. Chęć akceptacji ze strony innych ludzi na prawdę bierzę górę w życiu. Ale to my musimy być źródłem naszego dobrego samopoczucia :) Szanujmy siebie. Powtórz sobie: "Kocham siebie i jestem dla siebie ważna/ważny." 

Życie jest jedno. Życie jest piękne. Nie marnuj czasu na schematy. Odkrywaj to, co nieznane ...:) Kto wie, może w tych chwilach które są zagadką kryję się coś cudownego ? 

Ściskam:) 

A.

paź 23 2019 Kartki z pamiętnika
Komentarze (0)

Jestem swoim najlepszym przyjacielem. We wszystkim szukam dobrych stron. Myślę pozytywnie. Nauczyłam się obserwować swoje reakcję i kontrolować je. Wyciągnęłam wnioski ze swoich błędów. Wiem z czego kiedyś wynikały moje zachowania. Uwalniam się od postawy ofiary. Jestem panią mojego życia. Nie muszę manipulować ludźmi, nie zmuszam ich do składania fałszywych obietnic bo wiem, że i tak nie znajdą pokrycia. Kocham siebie i dopóki jestem ze sobą, to samotność nie istnieje. Jestem bezpieczna i wszystko jest dobrze. Dbam o swoją wewnętrzną równowagę. Tworzę własną rzeczywistość. Dostęp do mojej oazy spokoju mam tylko i ja, nikt i nic innego. Każdy dzień jest szansą na coś nowego i lepszego. Nie muszę ciągle walczyć. Życie jest zbyt piękne, żeby urządzać z nich arenę do ciągłego bicia się. Biorę głęboki wdech i idę na przód.

 

Jestem szczęśliwa. Doceniam to, co mam. A mam wiele. Mam co jeść, co pić, gdzie mieszkać, gdzie spać, w co się ubrać. Jestem zdrowa, w pełni sił. Mam wspaniałe, zdrowe dzieci. Dostrzegam fakt, że mogłam nie mieć nic. Wiem, że są ludzie którzy mają gorzej. Kiedyś uparcie wmawiałam sobie, jaka jestem biedna, nie rozumiana i samotna. Podczas kiedy tak na prawdę mam wszystko, czego potrzebuję. Dotąd skupiałam się na strachu, na wkurzanie się na to, czego nie mam. Nauczyłam się doceniać te drobne sprawy dnia codziennego, które składają się na to moje wspaniałe życie. Jestem szczęśliwa i dziękuje Bogu za to, co mam. Świat dookoła mnie jest cudowny i cieszę się, że mogę być jego częścią. Mogę dzielić każdą chwilę w miłości ze sobą i z bliskimi. Wyzbywam się strachu i szukam pozytywów. Nie narzekam. Każdy dzień jest błogosławieństwem. 

 

Jestem asertywna. Lubię siebie. Zawsze postępuję zgodnie z moimi przekonaniami i w zgodzie ze swoim sumieniem. Mam prawo do własnego zdania. Mam prawo do podejmowania własnych decyzji. Mam prawo odmawiać jeśli nie chcę czegoś zrobić. Mam swoje rację, ale nie zmuszam innych do tego, żeby je podzielali. Tak samo jak nie pozwalam innym, żeby ingerowali w moje uczucia. Jestem wolnym człowiekiem. Kiedyś dostosowywałam się do zdania innych bo chciałam być akceptowana. Nie wyrażałam swojego zdania ze strachu przed wygłupieniem się. Teraz zawsze jestem wierna sobie. Jestem asertywna. Podążam swoją drogą ciesząc się, że postępuje w zgodzie z samą sobą. 

A.

paź 23 2019 Dwa głosy w głowie :)
Komentarze (0)

O tak, te dwa głosy istnieją. Jeden to podświadomość, drugi to racjonalne myślenie. Każdy z nas rozmawia sam ze sobą w ciszy, w swojej głowie. Pytanie tylko, których odpowiedzi słucha i które wprowadza w życie. Sama po sobie wiem, że zazwyczaj wolałam słuchać podszeptów mojej podświadomości. Hamowała mnie przed działaniem, podpowiadała łatwe ale autodestrukcyjne rozwiązania, czasem nie do końca ucziwe ale usilnie próbowała mi wmówić, że postępuje dobrze. Ten drugi głos (racjonalny) odzywa się zazwyczaj chociaż nie chcemy go słuchać :) Ale podpowiada nam lepsze chociaż czasem trudniejsze postępowanie. To od nas zależy za którym głosem pójdziemy. Ale to czy nauczymy się je od siebie odróżniać zależy od naszej pracy i od przekucia fałszywych kodów na prawdziwe. Nie można iść za duchowym, życiowym przewodnikiem ze swojej głowy jeśli nie wierzymy w słuszność jego podpowiedzi :) Prosty przykład. Przechodzimy na dietę. Mamy swoje mocne postanowienie, chcemy zrzucić parę kilo. Nagle dopada nas wielka chęć do sięgnięcia po kawałek czekolady. Wyobrażamy sobie moment, w którym delektujemy się jej słodkim smakiem. Sięgamy do szuflady i wyciągamy z niej małe zawiniątko, które jest obietnicą chwilowej przyjemności i oto w naszej głowie pojawiają się dwa głosy. 

Podświadomość: Wiesz, że i tak nie dasz rady schudnąć. Po co się tak męczyć? Czy życie jest dla ciebie zbyt łaskawe, że masz zamiar odmówić sobie kawałka czekolady ? Zjedz a zobaczysz, że poczujesz się lepiej. 

Racjonalne myślenie: Podjęłaś wobec siebie zobowiązanie. Trzymaj się go albo podejmij świadomą decyzję, że nie chcesz się odchudzać i wolisz zjeść ten kawałek czekolady. Ale niech to będzie Twoja decyzja. 

A więc mamy dwa warianty. Którą drogą pójdziemy ? Załóżmy, że wygrywa podświadomość. Odwijamy sreberko i zjadamy rzeczony kawałek czekolady. No faktycznie w chwili delektowania się nią czujemy błogie szczęście. Ale co dzieje się, kiedy czekolada znika z języka ? Ano przychodzą wyrzuty sumienia, że daliśmy się na to namówić. Wyobrażamy sobie najgorsze, jak ta chwila przyjemności wpłynie na nasze ciało i dotychczasowe starania ?

A jeżeli posłuchamy racjonalnego myślenia? Odmówimy sobie słodkiej pokusy. Smutek przed niespełnieniem zachcianki szybko minie a zamiast tego poczujemy w sobie siłę! Będziemy z siebie dumni, że wytrwaliśmy w swoim postanowieniu. Być może kiedy następnym razem kiedy najdzie nas ochota na małe grzeszki,  to do szuflady w ogóle nie zajrzymy ?;) 

To oczywiście najprostszy przykład. W życiu jest wiele sytuacji w których musimy dokonywać jakiegoś wyboru. Jeżeli przestaniemy ignorować głos przewodnika a nauczymy się go odróżniać od fałszu i strachu w naszej głowie..to podejmowanie życiowych wyzwań i rozwiązywanie dylematów stanie się dużo łatwiejsze. Musimy ufać sobie. Kochać siebie, wspierać w działaniach i otaczać opieką. Musimy oswajać swoją podświadomość z miłością i cierpliwością. Powoli, codziennie, krok po kroku zmieniać choćby po jednym kodzie i powtarzać go tak długo aż zapadnie w pamięć na stałe :) 

 

A.

paź 21 2019 Kartki z pamiętnika
Komentarze (0)

Zawieram nowe znajomości. Wychodzę z mojego kokonu, z mojej strefy bezpieczeństwa i staję się otwarta na ludzi. Mówię im "Miłego dnia", uśmiecham się, kocham siebie, kocham życie, kocham ludzi. Jestem szczęśliwa. Kiedyś szukałam wymówek, żeby nie spotykać się z innymi. Robiłam to niekiedy w obawie, co o mnie pomyślą. Bałam się, że już nie umiem zachować się w towarzystwie, że wyjdę na śmieszną albo sztywną osobę. Teraz wiem, że mój uśmiech, entuzjazm i życzliwość są zaraźliwe. Nie boję się i wychodzę innym na przeciw. Wszyscy jesteśmy jedną, wielką ludzką rodziną. Ludzie są ciekawi, mają swoje zainteresowania, każdy jest wyjątkowy. Mogę się od nich wiele nauczyć. Jestem otwarta. Myślę pozytywnie. Otaczam się ludźmi i jestem szczęśliwa :) 

 

Od dzisiaj jestem swoim najlepszym życiowym przewodnikiem. Jestem swoim najlepszym przyjacielem. Wspieram siebie w swoich decyzjach. Daję sobie na przemyślenie tyle czasu, ile potrzebuję. Wsłuchuję się w swój wewnętrzny głos, uczę się ze sobą rozmawiać, poznawać swoje emocje. Każdy w równym stopniu jest odpowiedzialny za swoje życie, dlatego nie staram się być przewodnikiem dla wszystkich tylko dla siebie. Każdy musi odnaleźć to w sobie. Trzeba zadawać sobie pytania i słuchać odpowiedzi, szukać ich w swojej duszy. Tam są wszystkie odpowiedzi a nie każdy  o tym wie. Uczę się być kapitanem mojego statku, żeglować po rzeczywistości i odczytywać wskazówki w moim wewnętrznym kompasie. Zostawiam doradzanie innym ludziom. Skupiam się na sobie i na swoim życiu :) 

 

Materialne rzeczy, którymi się dotąd otaczałam są tylko iluzją poczucia bezpieczeństwa. Dziś rozumiem że ja jako ja sama w sobie jestem wartością. Kupując coś tylko po to, żeby to mieć nie sprawia w żaden sposób, że jestem lepsza. 

Jestem wartościowa, jestem ważna. Kocham siebie i jestem swoim najlepszym przyjacielem. Od dziś nie szukam poczucia bezpieczeństwa i poczucia własnej wartości w świecie materialnym. Jestem wdzięczna za to, co mam. Burzę iluzję. Świadomie postanawiam nie kupować tego, na co mnie nie stać jeśli są ważniejsze rzeczy. Cieszę się, że żyję!!!! Jestem wolna <3

 

A.